Od jakiegoś czasu cena nie może być jedynym kryterium wyboru oferty. Wielu zamawiających jako drugi składnik oceny wybiera długość gwarancji. Czasem jednak widać, że przy konstruowaniu przetargu zabrakło zwykłego pomyślunku.
Tak było w przetargu organizowanym przez Komendę Główną Policji na „powiększenie zasobów dyskowych”. 60 procent wagi oceny stanowiła cena, a 40 procent długość gwarancji. Prawie wszyscy oferenci przedstawili ceny na poziomie 9-18 milionów złotych, z gwarancją do 10 lat, a jeden oferent przedstawił ofertę na… 29 milionów złotych z gwarancją na… 30 lat. I wygrał.
Jak widać, popełniono ewidentny błąd w projektowaniu przetargu, polegający na tym, że zbyt dużą wagę przyłożono do oceny długości gwarancji. I nie chodzi o sam fakt udzielenia jej 40% istotności, tylko o fakt niezastosowania maksymalnej granicy długości gwarancji, powyżej której przedłużanie długości okresu gwarancji nie będzie już skutkować zwiększeniem oceny oferty. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy sam charakter zamawianych dóbr, z uwagi na szybkie starzenie się technologii komputerowej, nie potrzebuje długiej gwarancji. Jak zaznaczono na dalszym etapie postępowania – już sam 3-letni okres gwarancji byłby wystarczający, nie mówiąc już o 5-letnim, czy 10-letnim.
Sprawa zawędrowała aż do Krajowej Izby Odwoławczej, gdzie, w mojej ocenie, odbyła się rzecz dość częsta w polskim systemie sądownictwa – naprawianie błędów „post factum” i to zgodnie z zasadą „cygan zawinił, kowala powiesili”. Podchodząc rzetelnie do sprawy należałoby stwierdzić, że faktycznie przetarg został wadliwie ustawiony, premiowane były cechy oferty, które nie miały znaczenia dla zamawiającego, niepotrzebnie zwiększając konieczną do zapłaty cenę, może trzeba by poszukać winnego w Komendzie Głównej Policji, być może miało tu miejsce ustawienie warunków przetargu pod jednego z kontrahentów… Sąd jednak stwierdził, że oferowanie zbyt długiego, cokolwiek to znaczy, okresu gwarancji stanowi czyn nieuczciwej konkurencji i naruszenie dobrych obyczajów kupieckich.
W mojej ocenie jest to odwracanie kota ogonem i zrzucanie winy za wadliwie przeprowadzony przetarg na przedsiębiorcę, który w ramach warunków tego przetargu starał się zmaksymalizować i swój przychód, i szansę wygranej. Warto jednak zapoznać się z tym orzeczeniem, aby wiedzieć „jaki mamy klimat” 😉
Speak Your Mind